Mysłakowice i marmurowe kolumny z Pompejów

luty 2025

Dolny Śląsk to wiele miejscowości, które mają swoje niesamowite historie. Kiedyś pisaliśmy o Płakowicach i koreańskich dzieciach pochowanych na tamtejszym cmentarzu, a obecnie chcielibyśmy przybliżyć równie interesującą opowieść o tym, dlaczego w kościele w Mysłakowicach dach przy wejściu wspierają starożytne kolumny sprowadzone z rzymskich Pompejów.

Jak to się stało, że trzy kolumny sprzed dwóch tysięcy lat znalazły się na Dolnym Śląsku? Otóż w XIX wieku w Mysłakowicach budowano kościół. Pieczę nad budową według projektu Karola Schinkla trzymali budowniczy Gustaw Adolf Frey oraz mistrz murarski Karl Teodor Christmann. Tuż przed ukończeniem budowy w 1838 roku zdarzył się wypadek. Z niewyjaśnionych przyczyn runęła wieża kościoła spadając na pracujących robotników. Dziesięciu z nich zginęło, a czterech zostało rannych. Obaj odpowiedzialni za budowę stanęli przed sądem, ale zostali uniewinnieni. Frey nie mógł się jednak pogodzić z tragedią i dostał pomieszania zmysłów. Umarł dwa lata później w Lubiążu.

Być może na wieść o tej tragedii (kolumny dotarły do Mysłakowic ok. 1840 roku) król Neapolu wysłał w podarunku do króla Prus Fryderyka Willhelma III trzy starożytne kolumny.

Po katastrofie budowlanej Wilhelm III nakazał zburzyć kościół i wybudować go od nowa. W ten sposób powstała większa świątynia, która mogła pomieścić w swym wnętrzu podczas nabożeństw nowoprzybyłych tu osadników z Tyrolu. Tyrolczycy byli ewangelikami, którzy przeprowadzili się tu z kraju rządzonego przez katolickich Habsburgów licząc na większą przychylność protestanckiego pruskiego króla.

Budowę kościoła ukończono,a wejście do świątyni zwieńczył przedsionek, który został wsparty dwiema pompejańskimi kolumnami. Uważny czytelnik zapyta: a co się stało z trzecią kolumną? Ostatnia znalazła swoje miejsce w pałacowej fontannie. Obecnie dawny królewski pałac w Mysłakowicach został zaadaptowany na szkołę. Niestety podczas naszej wizyty (kilkanaście lat temu) nie dostaliśmy się do wnętrza, aby zobaczyć jak przebudowa wpłynęła na ten zabytek. Możemy się więc opierać na informacjach z Internetu, że pozostało niewiele z dawnej świetności.

Pałac wielokrotnie zmieniał właścicieli i ciągle był w stanie przebudowy. Początkowo stał na jego miejscu renesansowy dwór z XVI wieku, ale o jego wyglądzie niewiele wiadomo. Na niektórych elementach kiedyś zagnieździły się bociany. Czy nadal tam są? Musimy sprawdzić jak pojedziemy ponownie na Śląsk.

Sprowadzenie do Mysłakowic tyrolskich osadników spowodowało, że wiele budynków nabrało innego, specyficznego charakteru, który jest niespotykany w Karkonoszach.

Sam pałac ponownie przebudowano w stylu neogotyckim. Zachowały się sąsiednie zabudowania folwarczne – dwa spichlerze i dawny browar, a w parku można podziwiać dawne opactwo będące grobowcem jednego z właścicieli dworu, skałkę ze sztuczną grotą, sztuczne ruiny zamku oraz bramę ze szczęki wieloryba.

Król Wilhelm IV lubił spacerować po parku i kupioną od wrocławskiej mieszczki szczękę wieloryba postanowił umieścić w chętnie odwiedzanym przez siebie wiejskim terenie. Zrobiono z niej bramę, która przetrwała aż do lat 80-tych, kiedy wichura lub wandale ją zniszczyli. Kość ogromnego ssaka znalazła się w stawie i dopiero w 2009 roku ją wydobyto. Obecnie brama to kopia, a szczękę wieloryba można zobaczyć w miejscowej izbie pamięci.

Królewski pałac w Mysłakowicach gościł w tamtych czasach wielu znanych gości. Bywał tu car Mikołaj I, monarchowie Bawarii, czy rodzina Habsburgów. Dziś o świetności tego miejsca przypomina dawna siedziba władcy oraz ciekawe dwustuletnie budynki o tyrolskiej architekturze. Jeśli wybierzecie się na Dolny Śląsk to zajrzyjcie do Mysłakowic.



Informacje praktyczne:

W Mysłakowicach znajduje się Dom Tyrolski z muzeum i restauracją, ale obecnie lokal jest nieczynny.

Lokalizację obiektów przedstawiamy w linku oraz na mapie zamieszczonej niżej.

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023 Dziękujemy za wizytę 🙂
Napisz do nas: kontakt@podroze-rodzinne.pl